Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

środa, 30 września 2009

legenda

Podobno wielu osobom Września nie kojarzy się w pierwszej kolejności ze strajkiem dzieci na początku XX wieku a z... Altusami. W latach 40-tych powstał tutaj Tonsil, najlepszy polski producent głośników, a w stosunku do ceny być moze i najlepszy w Europie.
Niestety zakład ten jest w tej chwili w zasadzie w likwidacji. W ciągu najblizszych tygodni i miesiecy większość maszyn zostanie wywiezionych i sprzedanych a hale zostaną rozebrane. Wielu pracowników i mieszkańców Wrześni nie moze się z tym pogodzić. Sentyment, nie tylko we Wrześni zresztą, jest ogromny.





Tonsil znany jest (był) tez z tego, ze posiadał jedną z największych w Europie (a moze i największą) kabinę bezechową, w której dokonywano pomiarów elektroakustycznych i testowano głośniki i mikrofony. Wrazenie po wejściu do jej środka jest nie do opisania. Z jednej strony wizualne - kilka ton pianki poliuretanowej (gąbki) wystającej ze ścian, podłogi i sufitu w postaci około metrowych "zębów". Na "podłodze" metalowa siatka zawieszona ok. metr nad gąbką. Pod podłogą dodatkowo 1500 potęznych sprężyn, identycznych jak resory w lokomotywach. Za kazdą ścianą 1,5 metra pustej przestrzeni, za którą znajduje się kolejna ściana z gąbki. Z drugiej strony klaustrofobiczne wrazenie akustyczne. Patrzysz na faceta stojącego 2 metry od ciebie i ledwo go słyszysz. Paradoksalnie (jest przeciez cicho) uszy bolą. Pracownicy mieli zakaz zbyt długiego przebywania w tym pomieszczeniu. Drzwi od komory o grubości 3 metrów, z racji cięzaru jezdzące na szynach. Jedno z najdziwniejszych miejsc w jakich miałem okazję przebywać.




wtorek, 29 września 2009

uroki polskiej prowincji

Wbrew sennikom i innym wróżbom pogoda dzisiaj taka sama jak wczoraj po południu. Chmury i przelotne deszcze.
.
.

Burmistrz Wrześni pewnie by się obraził za określenie 'prowincja', ale jakoś nie mogę się od niego uwolnić. Zresztą które miasto w Polsce nie jest przynajmniej w części prowincjonalne. Być może zresztą to nie prowincjonalność a po prostu "polskość".
.
(kolory autentyczne)
.
.
(specjalna dedykacja dla fanów hot-dogów)

Pogoda jak napisałem wyżej pod psem. Co w praktyce objawia się tym że z zewsząd wylegają koty...
.

oraz artyści od światła...

poniedziałek, 28 września 2009

fotograf przy pracy

Rob okazał się czarnowidzem - wczoraj wieczorem dopadło moje oko jakieś paskudne choróbsko. Podobno będzie trzymać przez parę dni. No nic, mówi się trudno. Mam nadzieję że czujesz satysfakcję przyjacielu...
W każdym razie pogoda zgodnie z zapowiedziami pogorszyła się. Od rana świeciło jeszcze słońce ale już przez lekką mgłę. Po obiedzie zaczęło mżyć. Przez szklane oko cały świat zaczął błyszczeć. Pogoda wymarzona.
.


niedziela, 27 września 2009

wakacyjnie

Pogoda miała dzisiaj być i była na maksa letnia. Ponad 20 stopni i pełne słońce. Od jutra ma być chłodniej, tak więc na dzisiejszy dzień zaplanowaliśmy wypad do Śmiłowa na wystawę Waldka Śliwczyńskiego oraz generalnie luz. Zdjęcia dopiero późnym wieczorem.
Zanim jednak na wystawę poszliśmy zrobić jedno podwórko. Mimo dość wczesnej jak na niedzielę pory zebrało się gapiostwo, co jak się okazało miało swoje plusy - zaproszenie od starszej pani do mieszkania, w którym ma ok. 100-letni ozdobny piec kaflowy. Piec faktycznie zrobił wrażenie. Nie dość że ładny to bardzo zadbany jak na swój wiek.

O 11.00. przyjechał Waldek i zabrał nas do Śmiłowa na swoją wystawę. Kilkadziesiąt zdjęć przedwojennych, mocno w tej chwili zaniedbanych (a raczej w większości rozpadających się) wielkopolskich dworków. W sumie jest ich podobno ponad 900 w tym rejonie. Oglądając staranne czarno-białe wielkoformatowe fotografie człowiek zachodzi w głowę jakim cudem włodarze i właściciele pozwalają żeby to wszystko się bezpowrotnie rozsypywało. Mogę się domyślać ze głównym powodem jest brak pieniędzy, chociaż z drugiej strony pewnie nie do końca.
Inne myśli wędrują do lat świetności tych miejsc. Zastanawiam się kto mógł w tych dworach żyć, kto wyglądał przez okna, kto schodził po murowanych schodach, jak wyglądały zarośnięte w tej chwili ogrody...
.

Po obejrzeniu wystawy Słońce wciąz nie odpuszczało, więc co było robić. Zostało opalanie, relaks i zwiedzanie okolic.

piątek, 25 września 2009

before it is too late

Dzisiaj premiera wyjątkowej polskiej płyty. Debiut zespołu Hatifnats - Before It Is Too Late. Płyta wyjątkowa z powodów obiektywnych (debiut długo wyczekiwany, jedna z najlepszych a może i najlepsza polska płyta 2009) jak i subiektywnych (są to nasi przyjaciele oraz okładkę płyty stanowi moja fotografia).
.

Z okazji premiery, w radiowej trójce miał dzisiaj miejsce ich koncert.







Mówiąc krótko - kto to czyta niech szybko biegnie do sklepu lub zamawia w necie. Np tutaj lub tutaj.

środa, 23 września 2009

wtorek, 22 września 2009

podróż na wschód

Dłuży się noc
Uciekły z rąk latarnie
Dlatego znów podróż na Wschód
Podróż na Wschód.

...śpiewał kiedyś Tomek Budzyński na jednej z najlepszych polskich płyt wszechczasów.
Dzisiaj wstałem wcześnie rano i pojechałem na Wschód. Widać że jesień już się zbliża. Pola i lasy gęsto zroszone, światło mgliście się rozprasza. Aż chce się przystanąć i pójść w długą. Pamiętam jak czytałem kiedyś wywiad z Gajosem, który lubi sobie poza pracą pofotografować. Powiedział takie zdanie, że najlepsze zdjęcia widać przez okno samochodu gdy się nim jedzie i na dodatek człowiek się spieszy i nie może się zatrzymać. Trochę racji w tym jest.
Poza przyrodą na wschodzie same spowolnione klimaty. Spowolnieni rolnicy stojący pod spożywczakami albo siedzący na furmankach, spowolnione krowy szwędające się po drogach. Na polach zaczyna się palenie traw. Krajobrazy jak na ostatniej wystawie Krzysztofa Hejke, którą miałem okazję oglądać, ze zdjęciami z Kresów.
I jak tu się spieszyć.

Naprawdę Wschód jest za daleko
Lub nie ma go wcale
Mówili znawcy.
Jeśli zdobędą świat
Odwrócę twarz
i chyba zostanę górą
gdzie ponad nic nie ma

Armia - Podróż na Wschód

niedziela, 20 września 2009

gdynia=oslo (no prawie)

Podczas czerwcowego pobytu w Norwegii miałem okazję doświadczyć na własne oczy słynnego już niemal norweskiego wyluzowania, o którym to wiele razy opowiadali A&R. Tak jak pisałem w jednym z postów trafiliśmy tym wyjazdem na szczytujące (temperaturowo) lato. Norwegowie leżakowali więc sobie gdzie popadnie praktycznie 24 godziny na dobę. A że w Oslo jest sporo terenów zielonych, więc leżakujących nie sposób nie zauważyć. W Polsce z zielenią nie jest źle, aczkolwiek zwyczaju zalegania na trawnikach raczej nie ma. Mało tego, w takich dla przykładu warszawskich Łazienkach, można jeszcze mandat zarobić gdy się przez przypadek zejdzie z betonowego chodnika i stąpnie na trawkę.
No ale okazuje się że tak do końca źle nie jest. Jest w Gdyni pewne tajemnicze miejsce, w którym...



Normalnie zrobiło się jakoś tak miło, sentymentalnie i przy okazji swojsko.
Żeby nie było za zwyczajnie, 50 metrów dalej ktoś powiesił na drzewach i wbił w ziemię... coś. Nie przypominam sobie żeby Hasior pomieszkiwał w Gdyni, a resztki samolotu to z pewnością też nie są. Niezidentyfikowana "twórczość" pozostaje póki co zagadką.
.



Prawie jak w Oslo...

piątek, 18 września 2009

loty

W piątki należy kończyć pracę najpóźniej o 13. Zakładając że mieszka się max 10 minut od miejsca pracy i że weekendowe pakowanie zajmuje max 15 minut. Przy innych parametrach dodatkowe minuty trzeba od owej 13-tej odjąć. Mowa oczywiście o tych osobach, które chcą na weekend wyjechać z polskiej stolicy. Zachowując standardowe pory pracy ma się jak w banku 2 godziny stania w korku na wylocie z miasta, o czym boleśnie ponownie się dzisiaj przekonałem. Zakończone 3 tygodnie temu wakacje zrodziły w mojej głowie złudne nadzieje. Niestety.
Tak więc zamiast o 22 zlądowałem w Trójmieście pół godziny po północy. Piszę nie bez przyczyny "zlądowałem", gdyż trasa Warszawa-Gdańsk zaczyna się 500-metrowym lotem (zakładając że startuje się na Pradze) a kończy (pod warunkiem lekkiego odbicia w prawo) lotem mniej więcej kilometrowym. Można by pomyśleć że to droga z Karlskrony do Oslo...


.
Mimo 6-godzinnej podróży humor przedni. Trochę niespodziewanie zapowiada mi się wkrótce mała powtórka z zeszłorocznego tygodniowego pobytu w Lublinie. Wtedy był to maj, teraz przełom września i października. Mam nadzieję że światło dopisze...



czwartek, 17 września 2009

piórko

Dzisiaj kolejne 300 km. Tym razem z Poznania do Warszawy. Po drodze tankowanie we Wrześni, którą zdaje mi się, odwiedzę niedługo po raz czwarty w ostatnim miesiącu. Ale o tym kiedy indziej.
Po drodze ponownie niespodziewane klimaty i krajobrazy...

A w Warszawie niedaleko domu czekało na mnie...

wtorek, 15 września 2009

polskie drogi

Od czasu do czasu dobrze jest pojeździć po Polsce. Kiedyś robilem po 8 tysiecy miesiecznie, teraz srednio na liczniku 2 tysiace, z czego 1,9 to wycieczki z Warszawy do Trójmiasta i z powrotem. Tez niedobrze. We wrzesniu postanowilem wiec troche to urozmaicic. Dzisiaj pobudka o 5.30 i wypad do Gniezna. Po drodze, jak to w Polsce fascynujace tematy. Gdybym nie zyl w tym kraju pewnie nigdy nie zadalbym sobie pytania czy istnieja traktory wazace wiecej niz 7 ton.

W samym Gnieznie kilka godzin zwiedzania sklepów (bez shoppingu). Pomysly aranzacyjne polskich handlowców oczywiscie wielce oryginalne. A wzory na t-shirtach to chyba wyraz depresji po meczach polskiej reprezentacji.