Najgorszy w tym względzie jest oczywiście czas przedświąteczny. Mam jednak na szczęście wystarczająco rozumu, że wtedy omijam sklepy dużym łukiem. Dzisiaj trzeba było jednak w końcu uzupełnić zapasy papieru toaletowego, mleka, soków itp.
Chodząc po ulubionym kościele współczesnego człowieka, nie mogłem przestać myśleć o jednym ze zdjęć Andreasa Gursky'ego. Ten niemiecki fotograf stał się ostatnio ponownie bardzo głośny, gdyż znowu pobił rekord najdroższego zdjęcia na świecie. Ponad 4 mln dolarów kosztowała pewnego kolekcjonera (szaleńca?) gigantyczna rozmiarem (2 na 3,5 metra) fotografia "Ren II" wykonana w 1999 roku.
Fotografia kołacząca się dzisiaj w mojej głowie pochodzi z tego samego roku. Gursky wykonał ją (a właściwie "je", gdyż jest to dyptyk) w supermarkecie i nadał jej tytuł "99 centów". Praca wymiaru ponad 3 na 4 metry (no cóż, na mojej ścianie by się nie zmieściła) była jednym z wcześniejszych cenowych rekordzistów - w 2007 roku została wylicytowana za ponad 3 mln zielonych (kolejne dwie kopie poszły za ponad 2 mln każda). I pomyśleć że wystarczy "tylko pstryknąć fotkę" w supermarkecie...