W warszawskim CSW odbył się dzisiaj wernisaż wystawy zdjęć Łukasza Bagsika "Macewy codziennego użytku". Łukasz, jak sam o sobie mówi, fotografem nie jest, po prostu robi zdjęcia. Impulsem do powstania tego projektu był dość przypadkowy kontakt z chłopem niedaleko Kazimierza Dolnego 8 lat temu, który miał w zagrodzie okrągły kamień do ostrzenia noży i kos. Tyle że ten kamień... miał hebrajskie inskrypcje. Dość szybko okazało się, że podobnych kamieni w okolicznych zagrodach jest sporo. Zrobiono z nich koła szlifierskie, podstawki pod wiadra koło studni, krawężniki, piaskownice, ogrodzenia, zbudowano z nich stodoły i budynki. Nieprzyzwoite byłoby tworzenie rankingu pomysłowości ludzkiej, ale przyznam się że mnie najbardziej uderzył nagrobek katolicki zrobiony z... macewy. Napis po polsku: "Śp. Kazimierz Szutkowski, lat 23, prosi o Zdrowaś Maria. Pamiątka od żony 1944". Między wierszami widnieje natomiast napis hebrajski: "Tu jest pochowana pani Chaja. Niech jej dusza będzie związana węzłem życia".
Na kilka zdjęć z projektu Baksika natknąłem się kilka miesięcy temu w internecie. Już nie pamiętam co uderzyło mnie bardziej - czy skala tego zjawiska, czy ludzka "inwencja", czy fakt że od kilkudziesięciu lat nikt z tym nic nie zrobił. A może inaczej - biorąc pod uwagę że kradzieże z cmentarzy żydowskich nadal się zdarzają, że ta niewyobrażalna znieczulica trwa nadal. Oczywiście zdarzają się wyjątki. Sam pamiętam artykuł z gazety sprzed około roku, o tym jak w miejscowości Sobienie-Jeziory, niedaleko Warszawy, zmienił się proboszcz w lokalnej parafii. Staremu nie przeszkadzało że latami wjeżdżał na parking kościelny po podjeździe wykonanym z nagrobków. Nowy natomiast szybko zdecydował, że trzeba je przenieść na niedaleki cmentarz, z którego pochodziły.
Wystawa, trzeba przyznać, jest zrobiona wyjątkowo estetycznie jak na polskie standardy - z zamysłem i używając wysokiej jakości materiałów (sponsor prywatny ze Stanów). Na jednej ścianie znajdują się duże odbitki pokazujące zwyczajne miejsca - szkoły, budynki. Pod zdjęciami, na podestach z pleksi umieszczone są powiększenia fragmentów, na których widać z czego są zbudowane. Na ścianie drugiej jest kilka dużych odbitek, m.in. tego katolickiego nagrobka, o którym wspomniałem. Tutaj dalsze powiększenia byłyby zbędne. Na trzeciej ścianie jest seria zdjęć kół szlifierskich. I w końcu na samym środku sali jest instalacja jednego z takich kół, od którego powstał cały zamysł tego projektu.