Mówią że wieczorem jeść jest niezdrowo. Z drugiej strony w Hiszpanii na normalny obiad można pójść dopiero po 20. I wtedy zjeść sobie tłuste oliwki z czosnkiem, przekładając chlebem moczonym w oliwie z rozmarynem, przegryzając wędliną doprawioną chilli i popijając ciężką Rioją.
No więc siadam sobie na kanapie 5 minut przed północą, włączam świeżutką debiutancką post rockową płytę o niemożliwym-do-zapamiętania tytule i zjadając hiszpańskie żarcie stwierdzam, że nic więcej mi do szczęścia w tę sobotnią noc nie potrzeba.
Najbardziej miałbym ochotę opublikować ostatni numer z płyty, ale panowie (jest ich dwóch i pochodzą z Blackpool, heh - wtajemniczonym nie muszę tłumaczyć, że to ważna brytyjska dziura) postanowili światu za darmochę udostępnić jedynie kawałek numer 2 z płyty.
Tak więc smacznego!
5 komentarzy:
Ładne. Poszperam.
Jak nie znajdziesz to daj znać. Warto posłuchać całej płytki.
Jest już na Spotifaju:-)
no proszę. a ja na legalu kupiłem od chłopców empetrójki :)
Prześlij komentarz