Najdroższy Bogdanie,
ledwie 24 godziny temu pisałeś z radością o swojej nowej
wystawie. Wysłałeś mi zdjęcie jak drukują się Twoje zdjęcia. Tak! Drukują! To prawie
niemożliwe przecież. Skoro Twoje fotografie to przecież dzieci związku negatywu
i szyby, najściślej przylegających do siebie, bez najmniejszego pęcherzyka
powietrza między nimi. Dlaczego więc wydruki? Bo wystawa będzie plenerowa, w
Twoim ukochanym Paryżu. Choć zdjęcia wykonałeś w Twojej ukochanej Polsce. Która
żyje w Twojej głowie niczym baśń.
Za tydzień otwiera się Twoja wystawa w Hong-Kongu. Zapytałem
czy pojedziesz. Odpisałeś że szkoda pieniędzy. Za tę kasę możecie przecież
pojechać na miesiąc na zdjęcia gdzieś w Europie. No tak. Pamiętaj przy okazji, że
za 3 miesiące będę miał dla Ciebie i Jacqueline przygotowany pokój gościnny. Będziecie
mieli w końcu swoją przestrzeń. Będziecie mogli tam siedzieć ile chcecie. Poza tym
będę miał w końcu studio. Mieliśmy w nim porobić portrety. Te tła które
zamówiłem tak bardzo Ci się spodobały. No i światło będzie takie jak lubimy.
Napisałeś, że podoba Ci się nowy album Micusa, który Ci
wysłałem 3 tygodnie temu. Przesłuchałeś go już kilkanaście razy. Tak, to
najlepsza jego płyta od dekady. Dzięki Tobie go znam, a Ty teraz dzięki mnie
słuchasz jego nowej płyty. Cieszę się ogromnie, że świetnie brzmi w ciemni.
Słuchałeś jej dzisiaj w nocy? Isabelle powiedziała mi przed chwilą, że widziała
Twoje odbitki z dzisiejszej nocy. Są podobno piękne..
Zbieram myśli cały dzień. Myślę co by było gdybym nie trafił
na Twoje „De Rerum Natura” kilkanaście lat temu. Gdybym specjalnie na spotkanie
z Tobą nie pojechał na Fotofestiwal do Łodzi. I rok później ponownie, gdy byłeś
jurorem. Gdybym nie podszedł wtedy i nie zapytał czy będzie okazja na jakieś
wspólne warsztaty. Żeby się dostać na warsztaty z Tobą kupiłem na allegro
Pentacona, mój pierwszy aparat średnioformatowy. Nakładał potwornie klatki, ale
to nieważne przecież było. Wielki format był wtedy dla mnie jakąś abstrakcją. Później
zaproponowałeś Lublin. Tydzień niemalże sam na sam. Tydzień który zmienił moje
życie, wywrócił mnie na lewą stronę.
Nauczyłeś mnie patrzeć na świat. Dostrzegać cień, szukać
ukrytych warstw, nie zawsze je znajdywać. Nauczyłeś przelewać to spojrzenie na
papier. Jak mag używający specjalnych mikstur, wydłużonych czasów naświetlania,
mierzący światło tylko w miejscach, które są ważne.
Pokazałeś mi przestrzenie, w których żyją już tylko duchy. Ale
żyją. Gdy odpowiednio wcześnie się wstanie, gdy odpowiednio daleko pójdzie, gdy
mocno się chce, to na końcu one będą czekać na Ciebie i Twój i mój aparat. Na Twój
i mój kawałek papieru, który w ciemni włożymy do wywoływacza. I one wtedy się
ukażą.
Ten czas, który spędziliśmy wspólnie. Na rozmowach, na
plenerach, w ciemni. On jest i zawsze będzie we mnie. Bogdan, gdziekolwiek
jesteś, wiedz, że bez Ciebie byłbym kimś zupełnie innym. Byłbym ubogim, ślepym człowiekiem.
Za to będę Ci dziękował do końca życia.
Nie przeszkadzam już więcej. Widzę że chcesz iść robić
zdjęcia. Jesteś w końcu wśród nich. Czekali tyle czasu byś zrobił im portrety. Już
nie przeszkadzam. Dziękuję za wszystko. Dokończ swoje wino i do zobaczenia za
jakiś czas.