Około miesiąc temu Robert Smith ogłosił letnią trasę festiwalową The Cure. Francja, Hiszpania, Niemcy, Włochy, Holandia, Belgia, Dania, Portugalia, Szwecja, Austria, Rosja (po raz pierwszy w historii zespołu!) - to kraje, do których na pewno zawitają w tym roku. 3 czy 4 festiwale jeszcze zostaną ogłoszone (na pewno coś na wyspach brytyjskich, być może Sziget na Węgrzech). Mimo że mamy Openera, w Polsce się nie pojawią. Nie wiem kto dał ciała, ale ktoś dał. No cóż, trzeba będzie się wybrać za granicę. Czekam jeszcze na potwierdzenie ostatnich dat i ruszam po bilety. W Glastonbury, Hurricane, Werchter czy Roskilde już ich widziałem. W Glasto w tym roku nie zagrają, bo festiwal się nie odbędzie, a żaden z pozostałych jakoś mnie klimatem nie zachwycił. Sentyment wstępnie podpowiada rejony hiszpańskie i skandynawskie. Zobaczymy...
Z okazji trasy Marcin M. reaktywował w nowym układzie najlepszą polską stronę fanowską thecure.pl (link po prawej). Na start wrzuca wspominki koncertowe - recenzje fanów, których przez lata sporo się nazbierało. Codziennie pokazuje się jedna, w tym moje, których kilkanaście naprodukowałem w swoim czasie. Gdy je teraz czytam, obrazy i dźwięki przelatują w myślach jakby to było wczoraj. Coś też ściska w środku. Dobrze że zostały gdzieś te słowa.
Jednym z utworów, których The Cure nigdy nie zagrali na żywo jest 'Burn', napisany przez Roberta w 1994 roku do kultowego filmu "The Crow". Według mnie to jeden z najlepszych numerów stworzonych przez mój ulubiony zespół. A moment w filmie, w którym pojawiają się dźwięki gitary Smitha niezmiennie wywołuje ciary na całym moim ciele.
2 komentarze:
The Cure nie jest moim ulubionym zespołem, ale ten kawałek fajny. Od tej pory, mój ich ulubiony: "The Forest", ma konkurencję. :)
Pozdrawiam.
Oj, jest wiele więcej ponadczasowych mocnych utworów The Cure :) Ale trzeba poszukać po płytach, nie powychodziły na singlach...
Prześlij komentarz