Niewiele tu się zmienia. Dzisiaj zajrzałem nawet do swojej starej klatki schodowej. 3/4 nazwisk się nie zmieniło od 20 lat, pod (moją) 8-ką za to nie było żadnego nazwiska. Hm.
To co przybywa to murale. Jest to dla mnie tak niecharakterystyczny obłużański obrazek, że postanowiłem przy lepszej pogodzie zrobić je w 4x5. I na dodatek zrobię je chyba w kolorze.
Te drabinki i huśtawki na pierwszym planie to oczywiście te same, z których spadałem jak miałem 7 lat.
(można kliknąć i powiększyć)
piątek, 31 maja 2013
czwartek, 30 maja 2013
czwartek, 23 maja 2013
obecność pośród nieobecnych otwarta!
Zgodnie z zapowiedziami we wtorek została otwarta w Gorlicach wystawa "Obecność pośród nieobecnych". Jeszcze raz zapraszam wszystkich do jej obejrzenia (Gorlickie Centrum Kultury - Gorlice, Rynek 1) i wzięcia udziału w finisażu 12 czerwca od godz. 17.00.
Informacja na temat wystawy znalazła się dzisiaj m.in. na portalu fotopolis.
Informacja na temat wystawy znalazła się dzisiaj m.in. na portalu fotopolis.
foty: Jarek Solarczyk
środa, 22 maja 2013
wtorek, 21 maja 2013
niedziela, 19 maja 2013
miesiac fotografii 2013 cz. II
Do modowego tematu tegorocznego Miesiąca podchodziłem z dużym dystansem. Zdjęcia modowe atakują każdego z nas codziennie w gazetach, internecie, na billboardach. Nie widzę w większości z nich nic ciekawego ani wartościowego. Muszę jednak przyznać, że podejście organizatorów festiwalu póki co pozytywnie mnie zaskoczyło.
W Muzeum Narodowym miał dzisiaj miejsce pokaz dla prasy wystawy "Vanity - Fotografia mody z kolekcji F. C. Gundlacha" (wernisaż będzie miał miejsce w najbliższy poniedziałek). 87-letni Franz Gundlach osobiście oprowadzał i opowiadał o swoich przebogatych zbiorach. Są one rzeczywiście imponujące. Wiele obrazów kompletnie unikatowych, wiele niespodziewanych (kto by podejrzewał Ralpha Gibsona o fotografie "modowe"?), większość po prostu pięknych (chociażby platyny I. Penna) czy przełomowych (np. pierwsze w historii fotografii modowej wykorzystanie motywu śmierci - przez Guya Bourdina w 1979 roku). Na wystawie przewijają się nazwiska największych - Avedon, Lindbergh, Newton, Penn, Bourdin, Sarah Moon i wielu innych. Strach pomyśleć jakich zdjęć Gundlach do Polski nie wziął..
Drugą najważniejszą ekspozycją festiwalową są otwarte dzisiaj "Pogranicza Mody". Wystawę można chyba określić jako socjologiczno-badawczą i w tym tkwi jej największa siła i wartość. Poszczególne cykle pokazują jak zmienia się w ciągu lat podejście do mody, do stylu, jak bardzo związane są one z konkretnym czasem i jak wpływają na siebie nawzajem.
Kuratorowi Pawłowi Szypulskiemu zgrabnie udało się połączyć polskich i zagranicznych autorów. Mamy tu więc i raporty polskiej bezpieki "badającej" subkultury na festiwalu w Jarocinie, jak i wstrząsające dla mnie dokumenty Varvary Frol z egzotycznej dla nas Republiki Udmurckiej, czy Pawła Jaszczuka z Japonii.
Niejako obok Miesiąca Fotografii odbywa się równie bogaty "Foto Fringe 2013". Są to de facto zebrane razem i uporządkowane wystawy i wydarzenia towarzyszące (nie związane z modą). W poprzednich latach były one mocno rozproszone i trudne do ogarnięcia. W tym roku, po raz pierwszy, zebrano je razem, wydano w jednej ulotce, oznaczono na jednej mapce itd. Dzięki temu łatwo się w nich połapać i zaplanować wizyty razem z wernisażami programu głównego.
Z tej grupy największe wrażenie zrobiła na mnie wystawa Piotra Zbierskiego w Galerii Dedo. Jeśli ktoś lubi estetykę Daido Moriyamy czy Andersa Petersena, będzie przeszczęśliwy. Fotografie "wrażeniowe", ale jednocześnie portrety konkretnych osób, prowokują do poszukiwania historii, które muszą się za tymi pojedynczymi klatkami kryć. Mnie osobiście ta wystawa powaliła na kolana.
sobota, 18 maja 2013
środa, 15 maja 2013
obecność pośród nieobecnych - wystawa
Przypominam o zbiorowej wystawie, która rozpoczyna się już za tydzień - 21 maja w Gorlickim Centrum Kultury (Gorlice, Rynek 1). Nietypowo - głównym wydarzeniem będzie finisaż tej wystawy, który będzie miał miejsce 12 czerwca o godz. 17.00. w tym samym miejscu.
Na temat wystawy można przeczytać między innymi na portalu kulturalnym o.pl.
Wspominałem o niej też w jednym z wcześniejszych wpisów.
Dzisiaj, po dwóch nieprzespanych nocach skończyłem swoją część wystawy. Jeszcze "tylko" suszenie, drobny retusz, oprawa i wyjazd.
Na temat wystawy można przeczytać między innymi na portalu kulturalnym o.pl.
Wspominałem o niej też w jednym z wcześniejszych wpisów.
Dzisiaj, po dwóch nieprzespanych nocach skończyłem swoją część wystawy. Jeszcze "tylko" suszenie, drobny retusz, oprawa i wyjazd.
wtorek, 14 maja 2013
niedziela, 12 maja 2013
sobota, 11 maja 2013
lizbona po raz drugi
Podobny kadr zrobiłem w 4x5 na tmax-ie. Trochę to zajęło czasu, gdyż mimo godziny 1.00. w nocy ruch na tej ulicy był spory, zarówno pieszych jak i samochodów, a czas naświetlania wynosił ok. 1,5 minuty.
Po naświetleniu stwierdziłem, że zrobię dubel w kolorze. Tyle że najpierw na tych pasach stanęła mi policja i stała tak z 10 minut, a jak już pojechali to na drugim piętrze zgasili światło.
I nie ma klatki w kolorze.
piątek, 10 maja 2013
algeciras nocą
W czasie całego wyjazdu to miasto uwiodło mnie najbardziej. Miałem tu w ogóle nie spać, a spędziłem trzy noce. W tym dwie spożytkowane na chodzeniu z aparatem i robieniu zdjęć. Niepozorne, niepopularne, ale zaskakująco pięknie oświetlone nocą miasto. Oczywiście pięknie "inaczej", nie w sensie turystycznym. Chociaż atrakcji dookoła jest wiele, z Tarifą i Gibraltarem na czele. Ale Ci co tam przyjeżdżają, tam również nocują.
Algeciras to nietypowo jak na Andaluzję industrialno-portowo-slumsowe miasto. I dobrze.
czwartek, 9 maja 2013
środa, 8 maja 2013
wtorek, 7 maja 2013
poniedziałek, 6 maja 2013
niedziela, 5 maja 2013
pocztówka
Z powodu permanentnego słońca, ilości przebytych kilometrów i niezwykłych krajobrazów dookoła, dzisiaj wyjątkowo - pocztówka.
sobota, 4 maja 2013
cordoba
Nie ma to jak spotkać "przypadkowo" na ulicy po latach swoją nauczycielkę hiszpańskiego z czasu studiów.
Nie ma to jak "przypadkowo" przyjechać do miasta w czasie trwania międzynarodowego festiwalu fotograficznego, z ekspozycjami m.in. Roberta Mapplethorpa czy Mariny Abramovic.
Nie ma to jak "przypadkowo" trafić na imprezę do tej samej knajpy, w której imprezowało się 15 lat temu.
Takie "przypadki" możliwe są tylko w Cordobie.
A krótka relacja z festiwalu jutro, jak "przypadkowo" trafi się wifi.
Nie ma to jak "przypadkowo" przyjechać do miasta w czasie trwania międzynarodowego festiwalu fotograficznego, z ekspozycjami m.in. Roberta Mapplethorpa czy Mariny Abramovic.
Nie ma to jak "przypadkowo" trafić na imprezę do tej samej knajpy, w której imprezowało się 15 lat temu.
Takie "przypadki" możliwe są tylko w Cordobie.
A krótka relacja z festiwalu jutro, jak "przypadkowo" trafi się wifi.
piątek, 3 maja 2013
sevilla
Dzisiaj święto - zrobiłem pierwsze w moim życiu "poważne" i jedyne póki co, zdjęcie w Sevilli. Nie liczę klatki "zerowej", którą z tego wrażenia prześwietliłem o ponad 6 działek i kilku klatek zrobionych w ciągu dnia telefonem.
Słońce naparzało cały dzień, także aparatu nawet nie wyciągałem z pokoju. Jako takie światło robi się tu teraz dopiero około 20-tej. Czasu na fotografowanie nie jest też dużo, gdyż z racji szerokości geograficznej Słońce spada pod horyzont bardzo szybko.
Z tych wszystkich powodów fota będzie eksperymentalno-pamiątkowa z niewielkimi szansami na szerszą publikację. Tak czy inaczej samopoczucie od razu mi się poprawiło.
Słońce naparzało cały dzień, także aparatu nawet nie wyciągałem z pokoju. Jako takie światło robi się tu teraz dopiero około 20-tej. Czasu na fotografowanie nie jest też dużo, gdyż z racji szerokości geograficznej Słońce spada pod horyzont bardzo szybko.
Z tych wszystkich powodów fota będzie eksperymentalno-pamiątkowa z niewielkimi szansami na szerszą publikację. Tak czy inaczej samopoczucie od razu mi się poprawiło.
czwartek, 2 maja 2013
środa, 1 maja 2013
aracena
Niecałe 15 lat temu po raz pierwszy pojechałem do Hiszpanii. To był wyjątkowy wyjazd siedmiu kumpli - dwudziestoparolatków (i wszystko jasne). Pojechaliśmy 8-osobową Toyotą i przez ok. 2 tygodnie przejechaliśmy od Barcelony, przez Walencję, Benidorm, Malagę, Gibraltar, Tarifę, Kadyks, Sevillę, Cordobę, Granadę, Madryt, Saragossę i na końcu Andorrę. Nie pamiętam już na ilu imprezach byliśmy, o której godzinie je kończyliśmy i gdzie. Pamiętam że było ich dużo i że było mega pozytywnie.
Ale najważniejsze było to, że podczas tego wyjazdu odkryłem, iż moi przodkowie pochodzą z Sevilli i że to tu są moje źródła i moje miejsca. Wtedy zresztą powstało moje alter ego ukryte m.in. w adresie tego bloga.
Równie niespodziewanie odkryłem też wtedy jaką przyjemność może sprawiać jedzenie, ale o tym może kiedy indziej.
W międzyczasie wracałem kilka razy do Hiszpanii, m.in. do Barcelony i do Granady. W Sevilli od 15 lat nie byłem. Aż do (wg planu)... jutra.
Ale najważniejsze było to, że podczas tego wyjazdu odkryłem, iż moi przodkowie pochodzą z Sevilli i że to tu są moje źródła i moje miejsca. Wtedy zresztą powstało moje alter ego ukryte m.in. w adresie tego bloga.
Równie niespodziewanie odkryłem też wtedy jaką przyjemność może sprawiać jedzenie, ale o tym może kiedy indziej.
W międzyczasie wracałem kilka razy do Hiszpanii, m.in. do Barcelony i do Granady. W Sevilli od 15 lat nie byłem. Aż do (wg planu)... jutra.
Subskrybuj:
Posty (Atom)