Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

niedziela, 20 lipca 2014

january i heard myself in you

Popijając zimne piwo niedzielną wieczorową porą szuka się specyficznej muzyki. Im więcej płyt na półkach tym trudniej wybrać. January... Kilka lat już nie słuchałem tej kapeli. Zespół niemal nieznany w Polsce (a może się mylę?). Już nie pamiętam jak i skąd go wziąłem. Kojarzę jedynie że ich pierwszą płytę dojrzałem lata temu (oprócz swojej) na półce Adama Czajkowskiego, w pewnych kręgach kultowego prezentera radiowego z Gdańska. Poza Adamem czy ktoś ich zna?
Płyta "I heard myself in you" jest niby kolejnym indie-britpopowym albumem wydanym na przełomie lat 90/00'tych. Ale tylko niby. Nigdy nie rozszyfrowałem tego dlaczego jest dla mnie wyjątkowa. To pewnie połączenie kilku elementów - dźwięków, wokalu, tekstów, melodii - w idealny melanż. No i numery trwające nawet pod 10 minut, a nie standardowe 3-4. Zanim się zaczną to już skończą.
Hm, ale suma summarum trudno powiedzieć. Nie wszystko da się rozebrać na czynniki pierwsze i zanalizować.
Ich drugą płytę siłą rzeczy też kupiłem, ale nie trafiła już tak mocno. Po niej się rozpadli. Poszukiwałem później informacji co porabia Simon Mclean, ich frontman. Udzielał się w różnych kapelach, ale chyba nic ciekawszego niestety już nie stworzył. Szkoda bo ta płyta pokazuje że facet ma, lub miał talent.



1 komentarz:

takitutaki pisze...

ooo dobrze słyszeć, że ktoś pamięta o tej kapeli.. choć ja znam ja z drugiej i ostatniej ich płyty tp. Motion Sickness świetna płyta

https://www.youtube.com/watch?v=_6CZ2AmeNIY