Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

sobota, 30 listopada 2013

znowu o tej koszuli

Jestem na 99% pewien że już pisałem o tej piosence, być może nawet wrzuciłem to video. Nieważne zresztą, licznik wskazuje 446 postów na blogu, więc nie będę ich przeglądał i szukał. Nawet jeśli to drugi raz to warto, bo dobra piosenka, a teledysk genialny. Można by go dedykować ok. 1/3 polskiego społeczeństwa, deklaratywnie katolickiego, która ma problem z fundamentalnym zrozumieniem pojęcia "tolerancja", w tym części żyjącej w celibacie (również deklaratywnie). Ale żeby nie wchodzić w politykę, którą generalnie mam gdzieś, dzisiaj dedykuję ten numer mojemu dobremu koledze i aktorowi Pawłowi H., który ostatnio walczy z tzw. brutalną rzeczywistością. W imię wytrwałości i sztuki!



wtorek, 26 listopada 2013

white manna

Nowy zespół ze słonecznej Kalifornii. Pierwsza płyta wydana w zeszłym roku, ale dopiero ją przesłuchałem. Genialna. Dla fanów space rocka w rodzaju starego Hawkwind lub nowszych Wooden Shjips czy Moon Duo. Aczkolwiek zaryzykuję stwierdzenie że ci chłopcy są... lepsi.
Volume mocno do góry przed posłuchaniem.


Na ich bandcampie do przesłuchania już nowa, druga płytka. Też świetna.

czwartek, 21 listopada 2013

Kaspar na DVD


Pisałem niedawno o świetnym nowym filmie Davida Manuli z udziałem Vincenta Gallo - Legenda Kaspara Hausera. Ciężko trafić na ten film w kinie, na dvd nie był też do tej pory dostępny. Aż do... przedwczoraj. Co ciekawe nie został wydany ani we Włoszech, ani w Stanach (to akurat raczej nie dziwi), ani w UK. Wydali go nasi sąsiedzi zza zachodniej granicy, zarówno w wersji dvd, jak i blu-ray. Cena na niemieckim amazonie przywoita - dvd 17 euro z kawałkiem, no a także szybka dostawa. Zamówiłem w weekend a już dzisiaj mam film na stole!
Napisów polskich niestety brak, ale jak na niemieckie wydanie i tak jest luksus - nie ma niemieckiego dubbingu. Dla tych co znają angielski (i trochę włoski) nie będzie to stanowić problemu. Ale dla tych co nie znają - też da się oglądać. Dialogów wielu w filmie nie ma, czarno-białe obrazy za to wspaniałe, z towarzyszącą im, kluczową w filmie muzyką elektroniczną.
W dodatkach do dvd zwiastuny i... fragmenty filmu.







środa, 20 listopada 2013

nowa płyta downy!

Japonia jest bardzo ciekawym rynkiem muzycznym. Równie ciekawym co ekstremalnym. Kapele z tego kraju raczej rzadko docierają do Polski. Ostatni raz widziałem Japończyków ze trzy lata temu w Poznaniu - był to postrockowy zespół Mono. Pierwszy koncert z kolei który pamiętam to punkowcy o wdzięcznej nazwie Stalin, którzy zagrali na festiwalu w Jarocinie w 1990 roku. Znani też z tego że zaprosili polskiego Dezertera na trasę po Japonii, co w tamtych czasach (w dzisiejszych zresztą byłoby pewnie podobnie) było szokiem zarówno dla fanów, jak i dla zespołu.
Dość popularny jest też w Polsce Boris, natomiast nie słyszałem żeby ktokolwiek słuchał downy. W 2001 roku wydali pierwszą płytę zatytułową "bez tytułu", w 2002 płytę drugą pod tytułem "bez tytułu", w 2003 trzecią... tak, również "bez tytułu", w 2004 czwartą - oczywiście "bez tytułu" i w 2005 piątą - o tytule dla odmiany "bez tytułu live". I na tym poprzestali. Aż do... dzisiaj, kiedy to wypuszczają płytę numer 6.
Typ muzyki? Można puścić semantyczne wodze wyobraźni - post rock, ambient, dark ambient, shoegaze, post punk. Podobieństwa? Radiohead, Mew, Joy Division... Umówmy się więc może, że to muzyka... eksperymentalna. Dość eksperymentalny jest też skład zespołu. Poza 4 "normalnymi" członkami zespołu (wokal, gitara, bas, bębny) jest też piąty - "producent obrazu".
Fragmenty wszystkich numerów można odsłuchać na japońskim itunes.

środa, 13 listopada 2013

posłaniec ex-smiths'a

Genialne zespoły mają (albo miały) genialnych muzyków w składach. Ale co ważniejsze mają w sobie "zespołowość", która robi różnicę i daje efekt synergii poszczególnych (choćby nie wiadomo jak bardzo genialnych) muzyków. To chyba główna przyczyna dlaczego ogromna większość takich muzyków wybierających w którymś momencie karierę solową, już takich sukcesów jak ich poprzednie zespoły nie osiąga. Lista jest długa. Można pewnie zacząć od samego Sir McCartneya czy Keitha Richardsa, przeskakując szybko kilkadziesiąt lat w przód do świata alternatywnego i zahaczyć o Rysia Ashcrofta, Iana Browna czy Liama Gallaghera.
Dopiero (!) w tym roku swój debiut solowy wydał Johnny Marr, genialny gitarzysta The Smiths. The Smiths nigdy nie lubiłem. Drażnił mnie wokal Moza. Ci co lubią ten zespół by mnie za to pobili, ale fakt jest taki, że gdyby na wokalu mieli na przykład jakąś kobietę, to pewnie zapisałbym się bardzo szybko do ich fanclubu.

Jeszcze przed wydaniem albumu, równo rok temu Johnny wpuścił do jutiuba tytułowy numer ze swojej debiutanckiej płyty. Nie jest wprawdzie kobietą, ale brzmi dużo dużo lepiej od Moza. A gitara ta sama. Cała płyta nie jest wyjątkiem od reguły, o której napisałem powyżej, ale ten kawałek nie jest taki zły...

wtorek, 12 listopada 2013

boardwalk - dream pop z LA

Nie samym punkiem żyje człowiek. Czasem nachodzi mnie potrzeba drastycznego skrętu w rejony mydła i letniej wody. Nic na to nie poradzę. Kiedyś (a w zasadzie do dzisiaj) było sobie Mazzy Star, ostatnio Beach House, a teraz doleciała do mnie debiutancka płytka Boardwalk. Może to na wyrost porównania, nie wiem jeszcze, całej płyty nie zdążyłem posłuchać. Ale sam fakt trzymania w ręku fizycznego przedmiotu, plus zmęczenie dzisiejszym (już wczorajszym) dniem spowodowały, że zamieszczam to co wypuścili do tej pory do jutiuba. Nic oryginalnego ale dobre na nocną porę.




poniedziałek, 11 listopada 2013

nigdy więcej tęczy

Tęcza na placu Zbawiciela w stolicy jeszcze wczoraj wyglądała tak...


Około godzinę temu, przy okazji Święta Niepodległości przeszła koło niej manifestacja niedorozwiniętych umysłowo chuliganów (nazywających siebie nie wiadomo dlaczego "narodowcami") i spaliła ten symbol tolerancji i pokoju. Ten akt wandalizmu bardziej się niestety kojarzy z rocznicą tragicznej nocy kryształowej, niż odzyskania przez nasz kraj niepodległości.
Faszyści nie powinni mieć możliwości demonstrowania swojego debilizmu. To jest po prostu niebezpieczne i groźne dla społeczeństwa, dla nas wszystkich.

poniedziałek, 4 listopada 2013

czy blogowanie ma sens?

Co najmniej kilka razy zadawałem sobie to pytanie, jak pewnie nie jeden autor bloga. Nie jeden odpowiedział sobie na to pytanie negatywnie, niestety! Przykład? Jeden z moich ulubionych blogów - "Zawsze Kwadrat", którego autor postanowił zamknąć około 2 lata temu, o ile mnie pamięć nie myli.
Pytania o sens dotyczą pewnie każdej możliwej dziedziny życia, nie tylko blogów. Nie zamierzam się jednak rozwijać teraz na tematy egzystencjalne. Czytuję w miarę regularnie wybrane blogi (lista po prawej) i w nich z reguły odnajduję ten sens.
Przed chwilą przeczytałem wpis na jednym z moich ulubionych - gdańskiego autora i fotografa Piotra B.
Panie, panowie - kto ma wątpliwości czy blogowanie ma sens - ma unikalną szansę doświadczyć, że jak najbardziej ma!
O tyle o ile sam wpis jest jak zwykle po prostu interesujący, to dyskusja która wywiązała się w komentarzach poniżej kompletnie zwaliła mnie z nóg (a raczej całego mnie z kanapy). Muszę przyznać że dawno się tak nie uśmiałem - błyskotliwe argumenty, cięte riposty - jest ich tu bez liku. Jak dla mnie "jazda" zaczyna się od wątku portugalskiego fotografa.
Dyskusja o wyższości świąt bożego narodzenia nad wielkanocą w polskiej fotografii nigdy się pewnie nie zakończy. Zazwyczaj krąży ona w kółko i jest dość jałowa, natomiast wyjątkowo w tym wypadku czyta się ją po prostu z wielką przyjemnością i śmiechem (i to w sensie pozytywnym!). Piotr moderacyjnie zamknął tę dyskusję, być może w najlepszym momencie, gdyż temperatura zbliżała się już do 40 stopni. Mimo to mam nadzieję, że nie tylko jak się tak dobrze bawiłem czytając ją od początku do końca. Polecam! Link poniżej.

http://www.iczek.pl/2013/10/18/meczy-mnie-typologia/

sobota, 2 listopada 2013

contra doc numer 3

Ukazał się właśnie trzeci numer magazynu Contra Doc. Wydawany przez tę samą redakcję, która wydaje Doc! Photo Magazine, Contra Doc jest poświęcony fotografii stricte artystycznej. W najnowszym numerze jak zwykle znaleźć można prace kilku znakomitych fotografów polskich i zagranicznych. Swoją prezentację ma między innymi Bogdan Konopka, poprzedzoną krótkim tekstem mojego autorstwa. Polecam gorąco - Bogdan pokazuje mało znane w Polsce martwe natury, wykonane kamerą 8x10 cali.
Poza Konopką zwracam szczególną uwagę na świetne portrety Andrzeja Georgiewa. I wcale nie dlatego że to również wielki format.
Contra Doc numer 3 do obejrzenia tutaj, a ściągnięcia tutaj.


foto: Bogdan Konopka