Kilka dni temu czytałem o nowym *przełomowym* Nikonie "1". O ile dobrze pamiętam w dwóch wersjach - J1 i V1, aczkolwiek mogę się mylić. Na pierwszy rzut oka, nie powiem, nawet mi się spodobał. Częściowo na pewno z powodu sentymentu jakim darzę tego producenta. Po kilku chwilach już zapomniałem o temacie, choć to podobno rewolucja.
Później przeczytałem o nowym "wynalazku" firmy Litro (znowu - o ile dobrze pamiętam nazwę) - robisz zdjęcia, a fokus nastawiasz... dopiero na komputerze. Plik raw musi więc zawierać sporo więcej informacji niż raw z "normalnego" aparatu cyfrowego. Tak mi się przynajmniej wydaje. Rewolucja? Być może. Na pewno kolejne ułatwienie dla fotoamatorów i jeszcze dalej posunięty automatyzm w robieniu pojedynczej klatki.
Za chwilę do sprzedaży trafi iphone 4 (a może już trafił?). Główna różnica między nim a poprzednikiem to *wyższej jakości* aparat fotograficzny. Już nie pamiętam ile pikseli i co tam jeszcze ma. W reklamie użyte słowo... rewolucja.
A ja tymczasem słuchając Lecha Janerki szoruję szczotką w łazience kilka plastykowych pojemników.
2 komentarze:
nie przestawaj
dopiero się rozkręcam
Prześlij komentarz