Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

wtorek, 4 maja 2010

esencja czystego brudu


Dzisiaj odbył się koncert, na który czekałem już od dłuższego czasu. W warszawskim Powiększeniu zagrała "najgłośniejsza kapela Nowego Jorku" czyli Place To Bury Strangers. Zespół, który na mój gust wypuścił w zeszłym roku najbardziej wymiatającą gitarowo-rockową płytę, z wszystkich które słyszałem (Exploding Head).
Duszna i przypominająca garaż warszawska sala koncertowa okazała się być idealną na ich muzykę. Trzech muzyków zatopionych w mroku, przez który przedzierał się ledwie jeden punktowy strumień światła, wypełniło ją swoimi dźwiękami do ostatniego milimetra. "Strangers" reprezentują dla mnie w chwili obecnej kwintesencję brudnej, dusznej, klaustrofobicznej i jednocześnie przestrzennej muzyki. Pasowaliby idealnie do nowej wersji "Zagadki Nieśmiertelności", w którym to filmie myślę że z powodzeniem zastąpiliby koncertowy Bauhaus.
Niektóre osoby mogły poczuć się trochę znudzone słuchając przez godzinę gitarowego łojenia na praktycznie jedną brudną nutę. Dla mnie ta "monotonia" była jednak siłą zespołu. Po parunastu minutach przesterowana ściana dźwięku przeistoczyła się dla mnie w duszną transowość. A idealnym zakończeniem koncertu było uniesienie na rękach przez publikę wciąż grającego gitarzysty.




Dla tych co nie znają kapeli lub ich drugiej płyty polecam jeden z moich ulubionych z niej numerów. Do bólu "Cure'owy", ale wcale mi to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie, oby więcej takich dokoła. Teledysk z wokalistą w roli głównej do obejrzenia i posłuchania (tylko głośno!) tutaj:

http://www.youtube.com/watch?v=e9xMFKtFjFg&feature=related

A koncertowo można posmakować na przykład tego:

http://www.youtube.com/watch?v=GdmkYvasHQc&feature=related

Brak komentarzy: