Wbrew zapowiedziom wczoraj nie nastąpił koniec świata. Wstałem więc z pozycji leżąco-krzyżnej i postanowiłem zacząć nowe życie. Na razie blogowe (po raz kolejny), ale co będzie dalej - kto wie.
Dzisiejszy poranek przebiega leniwie, od kilku dni temperatura afrykańska.
Wczoraj (dzisiaj zresztą też) Bogdan prowadził zajęcia w Muzeum Kolejnictwa. Wpadłem tam na 2 godziny, zrobiłem 2 klaty i ewakuowałem się z udarem słonecznym. Szczerze współczuję wykładowcy i uczestnikom. Dzisiaj zapowiadali burzę, ale patrząc w tej chwili przez okno widzę, że jest jeszcze gorzej.
Poza tym przeczytałem właśnie, że w Ustroniu postawili kolejnego rekordowej wysokości Chrystusa. Cholera, może to jednak koniec świata...
(foto z netu - Andrzej Drobik)
4 komentarze:
witam po raz kolejny!
po raz kolejny trzymam tez kciuki.
pisz czlowieku!
Welcome back :) A jakies fotki z Lodzi/Krakowa? ;)
widzę, że moje "pisz człowieku" zadziałało jak zaklęcie...
już już, daj się rozkręcić...
Prześlij komentarz