piątek, 3 grudnia 2010
suede
Pojechałem na kilka dni do Berlina. Pogoda trochę się uspokoiła (ustały śnieżyce, wyszło słońce, a główne drogi w miarę ośnieżono), więc pojechałem samochodem.
Jakiś czas temu kupiłem bilet na koncert Suede (powrotna trasa związana z wydaniem "greatest hits"), a poza tym chciałem się jeszcze załapać na kończący się berliński Miesiąc Fotografii.
Droga była znośna do momentu zjechania z autostrady poznańskiej. Ostatnie 100 kilometrów do granicy to już niestety trauma polskich dróg. Powrót śnieżycy, setki tirów jadących w obie strony (max 40 km/h, przed byle zakrętem zwalniających do 1 km/h), droga wąska niczym ze wsi do wsi. W sumie ponad 3 godziny jazdy. Ostatnia setka, już po stronie niemieckiej to oczywiście powrót do normalności. Niestety zdążyłem się w międzyczasie wnerwić, poza tym czas zaczął gonić, także czasu przejazdu tego odcinka już nie podam. Ostatecznie zlądowałem pod Columbiahalle około 20.30., czyli pół godziny przed wyjściem na scenę supportu. W samą porę.
W konsekwencji trochę zdechły byłem na koncercie (chyba nawet gorączka mnie złapała z tej jazdy)...
Tak czy inaczej uczciwie przyznam, że mimo że do wielkich fanów Bretta nie należę, to faceta podziwiam za to co robi na scenie. Wyjątkowo energetyczny przykład frontmana, współautor wielu ewidentnych przebojów (zagrali praktycznie swoje greatest hits) - koncert full profeska. Przyjemne doznanie nawet dla nie-fana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
2 komentarze:
ah, oh, zazzzzzdroszzzzcze.
jako nie-fan pominąłeś szerszy opis FotoMonat na rzecz koncertu?;)
wręcz przeciwnie. z opóźnieniem ale za chwilę bedzie :)
Prześlij komentarz