czwartek, 9 grudnia 2010
heathrow
Ledwo zdążyłem wrócić z Berlina, wymienić w torbie skarpetki i już siedziałem w samolocie do Londynu. Wyjazd wprawdzie służbowy, ale na szczęście nie przeładowany zajęciami, także zaplanowałem sobie kilka spraw i spotkań.
Służbowy wyjazd to i "służbowe" lotnisko. Zamiast małych, "wiejskich" Luton czy Stansted przywitało mnie duże, industrialne i zimne Heathrow. Zamiast ciepłego swojskiego mieszkania znajomych, sieciowy bezosobowy hotel.
Jak to dobrze, że przynajmniej nie musiałem za to płacić...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
4 komentarze:
bardzo przyjemny chłodek...
w pierwszej chwili pomyślałem że to komentarz jakiegoś Norwega... ugh...
niezly Delay :-)
troche mnie znasz. nie powinieneś być więc zdziwiony... ;))
Prześlij komentarz