Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

niedziela, 20 września 2009

gdynia=oslo (no prawie)

Podczas czerwcowego pobytu w Norwegii miałem okazję doświadczyć na własne oczy słynnego już niemal norweskiego wyluzowania, o którym to wiele razy opowiadali A&R. Tak jak pisałem w jednym z postów trafiliśmy tym wyjazdem na szczytujące (temperaturowo) lato. Norwegowie leżakowali więc sobie gdzie popadnie praktycznie 24 godziny na dobę. A że w Oslo jest sporo terenów zielonych, więc leżakujących nie sposób nie zauważyć. W Polsce z zielenią nie jest źle, aczkolwiek zwyczaju zalegania na trawnikach raczej nie ma. Mało tego, w takich dla przykładu warszawskich Łazienkach, można jeszcze mandat zarobić gdy się przez przypadek zejdzie z betonowego chodnika i stąpnie na trawkę.
No ale okazuje się że tak do końca źle nie jest. Jest w Gdyni pewne tajemnicze miejsce, w którym...



Normalnie zrobiło się jakoś tak miło, sentymentalnie i przy okazji swojsko.
Żeby nie było za zwyczajnie, 50 metrów dalej ktoś powiesił na drzewach i wbił w ziemię... coś. Nie przypominam sobie żeby Hasior pomieszkiwał w Gdyni, a resztki samolotu to z pewnością też nie są. Niezidentyfikowana "twórczość" pozostaje póki co zagadką.
.



Prawie jak w Oslo...

1 komentarz:

roberto pisze...

Teraz w Oslo troche sie inaczej porobilo ze sloncem, temperatura, etc., ale nadal jest luzacko i baaardzo ciekawie.
Zapraszamy na inspekcje. Nie ma to jak organoleptyka.