Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

sobota, 19 grudnia 2009

ostatni brzeg

Obejrzeliśmy "Ostatni Brzeg". Film o oryginalnym tytule "On The Beach" został nakręcony w 1959 roku. My obejrzeliśmy australijski remake z 2000 roku.
Szukałem tego filmu od dłuższego czasu. Wspomniał go kilka razy podczas swoich audycji publicystyczny dziennikarz radiowej trójki Darek Bugalski lub Jerzy Sosnowski (zawsze mi się mylą - naprzemienne prowadzą bardzo ciekawy 'Klub Trójki' o godz. 21.00.), jako jeden z najważniejszych filmów który widział w swoim życiu.
Niedawno ów remake nadała w 2 częściach TV Puls. W sumie ma około 3,5 godziny.
O ile polski tytuł, dzięki słowu 'ostatni', ma piętno refleksji czy smutku, to oryginalny "Na plaży" nastawia oglądającego raczej relaksująco.
Filmowa rzeczywistość nie jest jednak ani przez sekundę relaksująca. Powiedzieć smutna czy refleksyjna też byłoby zbytnim uproszczeniem. Jak dla mnie to najsmutniejszy i najbardziej depresyjny film jaki w życiu widziałem. Co wprowadza w taki stan? KONIEC. Koniec wszystkiego. Zbiorowe samobójstwo ludzkości.
Namacalne ocieplenie klimatu. Namacalna ptasia czy świńska grypa. Namacalny kryzys. Namacalny głód. Namacalna wojna z terroryzmem. To wszystko przy tym blednie.
.
O zimnej wojnie już prawie nie pamiętamy. Czerwony guzik, który jako dziecku, śnił mi się niemal co drugi dzień, zniknął z pierwszych stron gazet już dawno. Jednak ledwie kilka dni temu czytałem w gazecie krótką notkę o rosyjskiej łodzi podwodnej, która sama jedyna ma tyle ładunków nuklearnych na swoim pokładzie, że po ich odpaleniu nastąpiłby Koniec.
Iran kombinuje coś non stop, samobójstwo w imię idei nie jest już czymś dziwnym, Chiny, Pakistan, Korea - czy tymi krajami rządzą "normalni" ludzie? Mam wątpliwości.
.
Współczesny zachodni patent na funkcjonowanie świata czyli ciągły rozwój i wzrost wydaje się wyczerpywać i zmierzać ku swojemu końcowi. Szczyt klimatyczny w Kopenhadze pokazuje że rządzący największymi krajami świata nie mówią tym samym językiem. A czy nie jest to ostateczny moment żeby się w końcu dogadać i coś ustalić? A może ten moment już minął i dlatego dogadać się już nie sposób?
.
"Ostatni Brzeg" obejrzałem do końca, chociaż ostatnie 15 minut wyciszyłem. Nie byłem już w stanie odbierać słów i dźwięków. Wizualnie reżyser dał widzom więcej oddechu. Nie wiem nawet czy polecać ten film komukolwiek. Głupia nieświadomość być może jest lepsza.
.
Z drugiej strony kalendarz Majów kończy się w 2012 roku.
.

4 komentarze:

Anonimowy pisze...

Adekwatny wydaje mi się tu komentarz Mai:
- Mamo, dlaczego w kalendarzu zostały tylko dwie kartki? (kalendarz tygodniowy, jest w domu odkąd pamięta) Zużyliśmy już wszystkie wtolki, ślody i niedziele? I co telaz będzie? Wymyślimy nowe dni?...

P.S. Zapomniałeś dodać, że gdy Ty wyciszyłeś film, ja dawno już łkałam nakryta kołdrą. Bardziej wstrząsający był tylko "Nazajutrz".

P.S. 2. Niczego nie chwalę.

Anonimowy pisze...

obydwie wersje robią wrażenie. kajetan_chrumps

Anonimowy pisze...

FILM "BOMBA" NIEWIDZIALEM LEPSZEGO FILMU JAK OSTATNI BRZEG TAKICH FILMOW JUZ SIE POPROSTU NIEROBI.. THE DAY AFTER TEZ REWELACJA ALE TO CO POKAZAL ARMAND A'SAINTE W TYM FILMIE TO SZOOK... NIELUBILEM TEGO AKTORA KIEDYS ALE PO OBEJRZENIU TEGO FILMU ZOSTAL MOIM NAJLEPSZYM AKTOREM..TEN FILM JEST TAK RZECZYWISTY JAK TO CO TU PISZE . RESZTE ZOSTAWIAM BEZ KOMENTARZA..POZDRAWIAM.. ADAM OPOLE

Sevillian pisze...

faktem jest że w głowie zostaje i nie chce wyjść.