Jedna z nowszych (ale i od samego początku najambitniejszych i najciekawszych!) warszawskich galerii - Refleksy, pokazała kolejną świetną wystawę. Tym razem jest to przekrojowa wystawa prac Krzysztofa Pruszkowskiego, zgodnie z tytułem, pokazująca znane i nieznane prace artysty.
Pruszkowski znany jest głównie z fotografii wykonanych techniką, którą nazwał "fotosyntezą". Najprościej ujmując polega ona na wielokrotnej ekspozycji tego samego lub zupełnie różnych obiektów. Fotograf używa tej metody od ponad 30 lat - czego można doświadczyć na ekspozycji, zawierającej zdjęcia wykonane w latach 1975-2010. W galerii można zobaczyć m.in. słynne twarze z paryskiego metra czy osiem modelek z agencji Christa Modeling z lat 70-tych, od których tak naprawdę Pruszkowski rozpoczął przygodę z fotosyntezą. Inne zdjęcia wykonane tą techniką i zaprezentowane w galerii to m.in. pejzaże wykonane w Egipcie i Polsce pod koniec lat 80-tych, a także zupełnie nieznane interesujące cibachromy z połowy lat 80-tych.
Fascynującą ideą fotosyntezy, tak ją przynajmniej rozumiem, jest pokazywanie na odbitce rzeczy, ludzi, którzy nie istnieją, nigdy nie istnieli i nie będą istnieć. Jednocześnie nie są oni również wytworem wyobraźni (!), ani artysty ani innej osoby. Z drugiej strony to na co patrzymy, jest de facto rzeczywistością, czy raczej złożeniem kilku, kilkunastu, kilkudziesięciu rzeczywistości. Czy to próba pokonania przez artystę ograniczeń ludzkich trzech wymiarów? Czy może próba wygenerowania sumy energii skumulowanych w wielu pojedynczych obrazach, dodatkowo wzmocnionej napięciem jakie między nimi powstaje? Myślę że możliwość różnorakiego potraktowania tych prac stanowi o ich ogromnej sile.
1 komentarz:
Dość swobodną w znaczeniu, ale wyraźną formalnie, paralelą do twórczości Pruszkowskiego są prace młodego angielskiego fotografa Idris Khana (http://www.gravestmor.com/wp/archives/2006/06/25/becher-on-becher-by-kahn/). Konstruuje on fotograficzne syntezy z przefotografowanych przez siebie typologicznych zdjęć Bernda i Hilly Becherów, zestawionych w jeden obraz. Khan porusza się w całkowicie odmiennej estetyce niż Pruszkowski. Moim zdaniem jego prace są postmodernistycznym gestem aktualizującym i dopełniającym znaczenie prac Becherów. Pruszkowski wydaje mi się za to bliższy modernistycznej awangardzie.
Pozdrawiam,
MP
Prześlij komentarz