Myślę że śmiało można to określić mianem cudu. Zawziąłem się w sobie i wywołałem 15 ostatnich filmów.
Bodźcem były zdjęcia ze stoczni, po których na świeżo jestem cały czas na haju. Przeglądałem wywołane negatywy ze 2 godziny i wstępnie muszę przyznać że wyszły dobrze. Ledwie kilka klatek wygląda, że się nie nadaje do niczego, co wprawiło mnie w nastrój podwójnej ekscytacji. Teraz tylko muszę znaleźć sto kilkadziesiąt wolnych godzin żeby zrobić odbitki, co mam nadzieję wprowadzi mnie w ekscytację potrójną (lub poczwórną jeśli proces polega na podwajaniu).
Zanim to jednak nastąpi przymierzam się do wywołania pozostałych 35 (wcześniejszych) rolek. Czego tam nie ma...
2 komentarze:
jak zwykle śledzę na bieżąco Twojego bloga, dopiero niedawno zauważyłem, że używasz średniej klatki (no chyba, że kadrujesz, ale nie sądzę :))
chcę spróbować myśleć kwadratowo, nie leży u Ciebie w szafie może jakiś kawałek średnio-formatowego sprzętu, który chciałbyś pożyczyć/sprzedać/oddać gościowi, który z równie wielką pasją traktuje fotografię?
pozdrawiam serdecznie,
Karol
nie kadruję. natomiast zdjecia na blogu sa w 99% robione komórką (na bloga wystarczy). normalnie robie 6x6 i 6x7.
mam troche nieuzywanego sprzetu w szafie. przejrze i odezwe sie na priva.
Prześlij komentarz