Poszedłem na pocztę odebrać przesyłkę. Po jej otwarciu ku wielkiemu zaskoczeniu dowiedziałem się że Jn i bobek to jedno. Ku jeszcze większemu zaskoczeniu Jn wcale się tym nie przejął, wręcz przeciwnie - stwierdził że odnalazł swoje prawdziwe 'ja'. Mj też zyskała swoje alter ego, ale póki drętwo leży w łóżku, trudno wyczuć czy się z tego cieszy. Do Jo przyleciały anioły (tu zaskoczenie jest już mniejsze), a do mnie traktory, i to norweskie. Przy okazji dowiedziałem się że prawdziwa Norwegia to tak naprawdę nie fiordy, piękne krajobrazy, skocznie narciarskie czy nord kapp, ale "traktorland". I jak tu wierzyć przewodnikom?
A przyjaciołom serdecznie dziękujemy za podarki przy okazji ciesząc się z kolejnego czasoprzestrzennego zakrzywienia... :)
.
4 komentarze:
Trochę to kurka trwało.
Ach ileż to nerwów kosztowało! Naolestowałem się tej poczty tutejszej że ho ho! Dostałem w końcu kartę choroby - kiedy wyszło z poczty, kiedy doszło do centrali, kiedy na lotnisko, kiedy z lotniska, na koniec dostałem info, że ostatnio paczkę widziano na terenie PL. Odpuściłem wtedy...
A Majeczce oczywiście dużo zdrowia życzę, uspokajając jednocześnie, że zapalenie płuc mocno przereklamowane jest i że da się przeżyć i całkiem normalnie funkcjonować potem.
taki też trzymam w domu front, chociaż łatwo nie jest. marketing wszeobecny w życiu jest.
Fajny wpis na odstresowanie :P
Prześlij komentarz