Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

sobota, 31 października 2009

Kamp!

Już dawno nie zdarzyło mi się z radością gasić budzika o 7 rano. Wszystko przez długie wyczekiwanie na wolny dzień, w którym w końcu spokojnie będę mógł pójść na jesienne zdjęcia. Niestety spełnił się najczarniejszy scenariusz i po raz pierwszy od mniej więcej 3 tygodni ranek powitał mnie czyściutkim niebem i ostrym Słońcem. Zamiast więc produktywnie rozpocząć oczekiwany wyluzowany weekend, wkurzony przykryłem się kołdrą i ponownie zasnąłem. Po śniadaniu, koło 10 chmury zaczęły się leniwie z powrotem pojawiać na niebie. Było niestety już trochę za późno, zwłaszcza że miałem jeszcze do załatwienia kilka drobnych spraw, no a na 14 miałem być w radio na koncercie Kamp! Tak więc po raz pierwszy od ponad roku wyciągnąłem swojego Nikona, 3 obiektywy i załadowałem świeżutki negatyw. Zgodnie z umową o 14.20 pojawiłem się w studio radia Euro i niemal od razu zacząłem robić próbę chłopaków. Nienawidzę używać lampy, na szczęście było tak jasno że 400-ka spokojnie wystarczyła żeby robić na 1/60. Muzycy okazali się być mocno spięci - było jeszcze 3 innych fotografów, z których jeden fotografował w stylu reportażu do kolorowych gazet, czyli walił lampą na kablu mniej więcej 20 cm od twarzy muzyków - nie dziwne więc że się chłopcy spięli. Po paru minutach ze strachem w oczach zapytali tylko czy w czasie koncertu też zamierzamy robić foty. Na szczęście koncert był nagrywany na kamery i transmitowany z wizją na żywo w necie, także dostaliśmy zakaz używania lamp i kręcenia się przed kamerami. Suma sumarum na koncercie w samym studio zostałem sam i żeby zbytnio nie peszyć muzyków spokojnie mogłem pstrykać w takich okolicznościach genialnym 80-200/2,8. Koncert nie był typowy, gdyż muza szła tylko przez słuchawki także słyszałem jedynie wokal a'capella, "puste" uderzenia pałeczek w elektroniczną perkusję oraz rytmiczne postukiwania butów muzyków. Mimo to było bardzo fajnie. Przez to że znam ich muzykę dość dobrze, reszta dźwięków dobrzmiewała sama w mojej głowie. W pewnym momencie na chwilę wyszedłem ze studia żeby posłuchać kompletnej muzyki w reżyserce, ale zaraz wróciłem. To co słyszałem w samym studio - tego nie słyszał nikt włącznie z samymi muzykami.




6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Sev, ja też tam byłam z Tobą. Tylko do dwóch piosenek wyszłam potańczyć przecież w drugim secie.:P
Wrażenia akustyczne "na sucho" gdy w głowie reszta piosenek dośpiewywuje się sama - naprawdę - niesamowite przeżycie. Poza oczywistym faktem że zespół fantastyczny i muzyka wyborna. Poza oczywistym faktem, że Maciej zrobił im wyrąbiste foty. :*

roberto pisze...

Przypominam, że wystawianie referencji członkom rodziny jest niezgodne z prawem.

Anonimowy pisze...

Przypominam, że złamałeś prawo już kilka razy wystawiając referencje Małżonce. ;)

roberto pisze...

A może w Norwegii jest to dopuszczalne?

Anonimowy pisze...

A może na Islandii? :)

PS. Bardzo często pie***** Prawo i tylo dobrze na tym wychodzę :P ;D

roberto pisze...

A tak baj de łej - budzik o siodmej rano...
To se folgujesz, chłopie.