Niedziela pogodowo nadal szara, chociaż już bez mgły. Mimo porannego budzika zostałem jednak w domu. Na lenistwo też trzeba znaleźć trochę czasu. Długo mimo wszystko nie wytrzymałem i zaraz po 12-tej pojechałem do Sopotu na tamtejszy cmentarz żydowski.
Nie jest to typowy kirkut, przynajmniej w porównaniu do większości innych takich miejsc w Polsce. Groby wyglądają inaczej, inaczej są też rozłożone w przestrzeni. W jakiś sposób ten cmentarz jest dla mnie trudniejszy do fotografowania. Już kilka razy chodziłem tam z aparatem ale nigdy nie wychodziłem z przekonaniem że zrobiłem te właściwe zdjęcia. Przez to też wracam na niego co jakiś czas i poszukuję właściwego obrazu.
Dzisiaj, od razu na wejściu cmentarz zaskoczył mnie białą chmurą unoszącą się nad grobami. Pierwszy raz w życiu widziałem czyszczenie kirkutu, nie tylko tego sopockiego, ale w ogóle jakiegokolwiek. Uczucia targnęły mną mieszane - z jednej strony atmosfera zrobiła się nietypowo fotogeniczna, z drugiej strony stanęła przede mną wizja wyczyszczonych do bólu nagrobków zamiast klimatycznie pomalowanych wieloletnim mchem. Hm.
Czyszczenie ograniczyło się jednak (mimo wszystko na szczęście) do kilku grobów i chmura zniknęła. Chyba że po jakimś czasie czyściciele nagrobków wrócą aby dokończyć dzieła. Tego nie wiem.
.
Po południu zabrałem się za kilka zeskanowanych eksperymentalnych zdjęć sprzed tygodnia.
2 komentarze:
Polecam Cmentarz na Rossie - naladniejszy jaki widzialem w zyciu! No i cmentarze Londynskie tez sa urocze, Highgate, Brompton...
To nie jest Czyściciel Nagrobków, tylko Ktoś Zupełnie Inny... ;B
A tak poza tym wiesz, że nieziemsko lubię tę fotę. :* Przypomina mi kadr z filmu T. Burtona...
Prześlij komentarz