Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

piątek, 27 listopada 2009

Paryż cz.2. czyli M. Kenna


Pierwszego dnia targów Paris Photo obeszliśmy wszystkie sto ileś tam stoisk i ekspozycji. Nie dało się tego wszystkiego dokładnie obejrzeć, więc tylko się "zorientowaliśmy" co i jak. Skutkiem tego był lekki ból głowy, tak więc drugiego dnia zrobiliśmy sobie przerwę i poszliśmy obejrzeć przekrojową wystawę małozobowiązującego Michaela Kenny.
Kennę znałem w zasadzie tylko z ostatnich (czyli mniej więcej 15 lat) prac, które można by określić słowem
'dekoracyjnych'. Estetyka i technika świetna, aczkolwiek duszy trochę brak.
Wystawa została podzielona na 10 części - od prac wczesnych z lat 70 i 80-tych (najwcześniejsza z 1974 roku), przez kilka projektów do zdjęć najnowszych. Muszę przyznać że o ile zdjęcia z ostatnich mniej więcej 15 lat dość szybko się nudzą gdy się je ogląda, to te wcześniejsze zaskoczyły mnie swoim klimatem, romantyzmem i... światłem. Wnioskując z proporcji zdjęć, robione jeszcze małym obrazkiem.
W moich oczach wyróżnił się też, realizowany przez kilka lat, cykl poświęcony elektrowni Ratcliffe w Anglii. Nierealny, industrialnie geometryczny. Takie klimaty też lubię.

Trochę szkoda że suchy komercjalizm ostatecznie u Kenny zwyciężył. Zresztą kto wie co ten facet tak naprawdę robi. To co pokazuje i sprzedaje to być może tylko część jego twórczości.

Jednak poza techniczną perfekcją (w swoim stylu) mój szacunek wzbudził jeszcze jeden fakt. Wszystkie odbitki, które wykonuje fotograf są stosunkowo nieduże. Nie mierzyłem dokładnie ale jest to ok. 20x20 cm. Jak na fotografie dekoracyjne to mało. Zresztą podczas targów zasłyszałem rozmowę dwóch gości, którzy uskarżali się na to że Kenna robi tylko takie małe prace. Dla mnie - to akurat ślad trzymania się (jednak) stylu nie do końca komercyjnego. Chwała mu za to.

W księgarni obok wystawy można było kupić koło 10 jego albumów. Dwa były przecenione. Obydwa zdecydowanie najciekawsze. Jeden to zdjęcia z obozów koncentracyjnych, a drugi to fotografie zrobione w... fabryce sznurowadeł.





Brak komentarzy: