poniedziałek, 9 listopada 2009
todd hido
Przyszły do mnie pocztą dwa nowe albumy. Obydwa wydane przez moich absolutnych fotograficznych faworytów. Pierwszy to nowy album Sally Mann zawierający zdjęcia które zrobiła swojemu mężowi. Ładunek naprawdę sporego kalibru, zanim go ogarnę minie pewnie trochę czasu, także słownie pochylę się nad nim wkrótce ale nie dzisiaj.
Druga książka nosi tytuł "Ohio" i zawiera zdjęcia Todda Hido. Limitowana seria 800 egzemplarzy, wydana tak naprawdę w roku ubiegłym, ale niedostępna praktycznie nigdzie w sensie "normalnych" księgarni typu Amazon czy Photoeye. Trafiłem na nią dość przypadkowo przeszukując w necie informacje na temat nowego regularnego albumu Todda, który ma się ukazać na początku przyszłego roku.
Na Todda trafiłem kilka lat temu oglądając albumy w najlepszej fotograficznej księgarni w Hamburgu. Na stole leżał album "Roaming", który zaintrygował mnie pięknymi prostymi krajobrazami najzwyklejszych dróg, pól, przedmieść. Sfotografowanych w szarym świetle, często w deszczowej pogodzie, zazwyczaj przez przednią szybę samochodu. Pustka i samotność aż do bólu wyzierające z tych fotografii przeszyły mnie na wskroś. Albumu nie kupiłem bo był cholernie drogi. Jednak zaraz jak wróciłem do domu, zamówiłem go sobie z Amazona. Z przesyłką ze Stanów wyszedł sporo taniej. 2 lata później pojawił się kolejny album Hido - Between The Two, niedługo potem pierwsza wystawa monograficzna w Europie - w warszawskiej Yours Gallery. Do dzisiaj nie mogę odżałować że dowiedziałem się o wernisażu dzień po fakcie, dodam - wernisażu z udziałem artysty. Przy okazji wystawy zakupiłem pierwszy album Hido - House Hunting.
Każdy z tych trzech albumów jest wyraźnie inny. House Hunting to zdjęcia domów, Roaming - krajobrazy, Between The Two - wnętrza i portrety. Nie da się jednak ukryć że mają one wspólny mianownik albo nawet kilka mianowników - sporą dawkę niedopowiedzenia, tajemnicy, niepokoju. Przenikliwie zimną samotność. A to wszystko podane w formalnej prostocie. Prostota jest jednak bardzo pozorna. Na pierwszy rzut oka takie zdjęcia mógłby zrobić byle amator, wnikliwe oko dostrzeże jednak w tych fotografiach światła, których "nie ma". Kilku lub kilkunastominutowe ekspozycje rejestrujące płynące po ścianach światła przejeżdżających samochodów, migające ekrany telewizorów, które na zdjęciach zmieniają się w silne światło sceniczne, światła lampki nocnej którą ktoś wyłączył w połowie robienia zdjęcia.
Umiejętność dostrzeżenia tych nieistniejących świateł i wykorzystania ich w kwadracie kadru jest wyższą szkołą jazdy, którą Hido niewątplwie reprezentuje, a mnie osobiście powala.
Niejako kontunuując dość ryzykowną w świecie artystycznym ścieżkę zmiany typu fotografii w każdym swoim wydawnictwie, Hido wydał książeczkę (albo broszurę - tak przynajmniej wygląda gdy się ją położy obok ww albumów) na temat swojego domu. Taka interpretacja mi przynajmniej narzuca się w odbiorze. Nie ma to chyba zresztą specjalnie znaczenia czy to prawda czy tylko fikcja uprawiana przez fotografa. Faktem na pewno jest że Hido urodził się w Ohio.
Książka zawiera równo 20 zdjęć zrobionych tanim aparatem (zapewne typu Holga czy po naszemu Druh), który Hido dostał będąc jeszcze dzieckiem. Są tam zdjęcia które zrobił jako dziecko, są zdjęcia teraźniejsze. Kwadraty wydrukowane na górze pionowo prostokątnej strony narzucają skojarzenia z Polaroidem, jakość dodatkowo to wrażenie wzmacnia. Błyski przeszłości, scenki z życia, portrety zabawek, nieumalowanej matki w piżamie, pierwszych dziewczyn, krajobrazy z najbliższego otoczenia przemierzanego bmx-em. I ponownie niejasne sekrety, ślady ważnych zdarzeń, uczuć, dumy, wstydu. Jak u każdego z nas.
Siła tego albumu polega jednak na tym, że oglądając te zdjęcia, zrobione na drugiej półkuli, w zupełnie innych okolicznościach, wśród innych ludzi, identyfikuję się z nimi, a raczej z wydarzeniami, które symbolizują, w 100%.
Na pierwszej stronie albumu House Hunting znajduje się wiersz A.M. Homesa "Just looking". Dla mnie jest to motto całej twórczości Hido, włącznie z książką Ohio. Zacytuję sam początek (tłumaczenie własne):
"W tym miejscu coś się wydarzyło.
Stało się coś złego.
Są ślady, odciski, pozostały fragmenty - dowody."
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
sedno. as usual, ekhm...
zazdroszcze albumow. sam mialem kupic ale prawie 400zl za house hunting to dla mnie za duzo w tym momencie. fakt faktem ze todd powala!
spróbuj w bookoffie (maja tez sklep internetowy bookoff.pl) albo w yours gallery. kilka miesiecy temu w obydwu ksiegarniach widziałem ten album dużo taniej niż za 400 pln.
Prześlij komentarz