Dzisiaj dwa duże doświadczenia. Za duże na jednego posta, także póki co tylko o koncercie. Jechałem na ten koncert z pewną rezerwą. Wynikała ona z tego że koncert Radiogłowych, który widziałem parę lat temu na festiwalu Hurricane w Niemczech był taki sobie. Z kolei ich pierwszy koncert który widziałem, 15 lat temu na molo w Sopocie był tak naprawdę koncertem zupełnie innego zespołu. Nie ma więc sensu ich porównywać. Poza tym jestem fanem jednak tych wcześniejszych płyt - przede wszystkim The Bends czy OK Computer, od wydania których minęło juz sporo czasu.
No i muszę przyznać że mam zagwozdkę. Całkiem niedawno rozłozył mnie na łopatki koncert Spiritualized. Do tego stopnia ze zakwalifikowałem go nie do zmiany jako najwazniejsze wydarzenie koncertowe tego roku dla mnie. Tymczasem...
Koncert Radiohead był niesamowity. Genialny dobór piosenek, genialne wykonanie, genialny dźwięk, genialny Thom Yorke, genialny Jonny Greenwood itd itd.
130 minut z utworami takimi jak Street Spirit, Airbag, Myxomatosis, 15 Step, There There, Paranoid Android. Kilka momentów na maksa ściskających za gardło, z Karma Police na czele, odśpiewanym razem z zespołem przez tysiące fanów. Nawet zagrany na samym końcu Creep potrafił wzruszyć.
Rzadko mam taki deficyt słów by opisac wrazenia. Dzisiaj tak mam.
Określenie "wybitny" zespół to zbyt mało.
3 komentarze:
Zgadzam się w całej zwięzłości.
Jeno czemuśmy sobie razem gdzieś usiąść nie siedli? Nie dogadanie straszne :(
nic na siłę.. też nic za wszelką cenę..
Zapewne rozne sektory nam się trafily..
Prześlij komentarz