30 stycznia jak każdego dnia wypadają czyjeś imieniny. Tak się składa że dzisiaj wypadają moje.
Zawsze podejrzliwie patrzyłem na to "święto". Niektórzy go nie obchodzą, inni (zwłaszcza my, faceci) zazwyczaj o nim zapominają itp. Generalnie trochę to wszystko chyba na siłę.
Tak czy inaczej drobne prezenciki dzisiaj się pojawiły, w tym jeden fotograficzny.
Krzysztof Hejke wydał właśnie swój nowy album. Tym razem nie w swoim wydawnictwie Terra Nova, a w Zysku. Jest to kolejne wydawnictwo "krajoznawcze" tego fotografa, tym razem pod tytułem "Polesie". Artysta dotykał już wcześniej tego obszaru, chociażby w albumie "Kresy".
Hejke jest dla mnie wyjątkowym fotografem, gdyż to dzięki niemu po raz pierwszy świadomie chwyciłem kiedyś za aparat i wyszedłem robić zdjęcia. Pamiętam do dzisiaj jak po drodze z gdańskiej polibudy wszedłem do księgarni niedaleko dworca Gdańsk-Wrzeszcz i zobaczyłem grzbiet albumu o tytule "Polska Romantyczna". Gdy go otworzyłem i zacząłem oglądać, po raz pierwszy poczułem w jaki sposób fotografie mogą przenosić głębię uczuć - od niepokoju i smutku, po radość i miłość. Było to tak silne i nowe dla mnie doznanie, że pamiętam to wyraźnie do dzisiaj.
Z braku zdolności artystyczno-plastycznych typu rysunek czy muzyka, odkurzyłem tego samego dnia swojego Zenita i postanowiłem zrobić z niego poważniejszy użytek. I tak się cała fascynacja i pasja fotografią u mnie rozpoczęła.
Prawda jest też taka że lata temu Hejke przestał być już dla mnie inspiracją. Pojawili się inni, sam rozwinąłem się też w innym kierunku. Tak czy inaczej ogromny sentyment, szacunek i wdzięczność pozostały. Dlatego też i albumów Hejkego mam w domu kilka.
"Polesie" to fotografie zrobione głównie na dzisiejszej Białorusi. Jak zwykle u Hejkego bardzo sentymentalne, poszukujące pozostałości polskości i tego co nie zostało jeszcze unicestwione, w tym wypadku przez wciąż wszechobecny w tym kraju komunizm.
Album podzielony jest na kilka bloków - m.in. ludzie, architektura, krajobraz, współczesność i nekropolie. Mimo drażniącej mnie trochę dzisiaj "krajoznawczości" albumów Hejkego, można w książce znaleźć światło i fascynujące fragmenty rzeczywistości, których w albumach większości innych autorów nie sposób uświadczyć. Poza tym po obejrzeniu fotografii chce się w te zapomniane miejsca pojechać już, zaraz. Myślę że to też świadczy o wartości książki. Warto ją obejrzeć, chociażby tylko w księgarni.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz