W Warszawie otwarto właśnie, niemal równocześnie, 2 wystawy fotografii "trójwymiarowej", a dokładniej rzecz nazywając - stereofotografii. Technika w obydwu przypadkach jest jednak nieco inna.W pierwszej kolejności wybrałem się do Warszawskiego Fotoplastikonu przy Alejach Jerozolimskich zobaczyć cykl Wojtka Wieteski pt. "Szeroki Krąg". Fotograf zastosował technikę znaną praktycznie od początków fotografii (ok. połowa XIX w. - tzw. fotoplastykon Holmesa), czyli wykonanie dwóch zdjęć przesuniętych względem siebie o kilka centymetrów - analogicznie do widzenia lewego i prawego oka. W praktyce Wieteska użył 2-obiektywowego aparatu cyfrowego wykonującego od razu 2 pożądane obrazy tego samego obiektu. Obiektami w tym projekcie były osoby ważne na różne sposoby dla fotografa. Poczynając od żony i synka, przez kolegów, koleżanki, kończąc na urzędniczce pracującej w ZUS-ie, z którą Wieteska chcąc nie chcąc spotyka się raz w miesiącu.
Przyznam się że poza projektem z Nowego Jorku i wybranymi innymi zdjęciami z USA nie jestem wielkim fanem Wieteski. Nic mu nie ujmując nie jest to po prostu mój typ fotografii. Na wystawę poszedłem więc z ciekawości, nie oczekując że padnę na kolana. I tak też wyszedłem. Portrety zrobione zazwyczaj jakby przy okazji, większość mija w pamięci w tempie przesuwania się fotoplastykonu (być może zresztą o to chodziło). Najbardziej spodobał mi się portret architekta - czarno-biały, bardzo graficzny i przez to ciekawy. Pozostałe były interesujące tylko przez formę, czyli swoją trójwymiarowość. Efekt niecodzienny aczkolwiek pozostanie raczej tylko ciekawostką. .

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz