Etykiety

foto (369) music (101) osobiste (284)

sobota, 16 stycznia 2010

zawiercie

Cały tydzień siedziałem po nocach przygotowując materiały do pracowej konferencji piątkowo-sobotniej. Tzw. dni wyjęte z życiorysu. Konferencja miała miejsce w okolicach Zawiercia, mniej więcej w połowie drogi między Częstochową i Katowicami.
Zimowy klimat w tych okolicach okazał się niesamowicie bajkowy. Wszechobecna szadź przykryła cały świat, po kilku dniach zamieniając się w ciężki i gruby lód. Drzewa zaczęły się w końcu uginać pod białym ciężarem, łamać i przewracać. Przy okazji "zaatakowały" instalację elektryczną i nadawczą. Po 2 godzinach konferencji wysiadł prąd i już nie wrócił. Generator prądu znalazł się wieczorem, akurat na firmową imprezę. A dokładniej rzecz ujmując wystarczył do puszczania muzyki, podczas gdy przy kolacji siedzieliśmy przy świecach. W nocy wysiadł dodatkowo nadajnik telefonii komórkowej i jak się rano obudziłem to wszystkie komórki nadawały się jedynie do robienia zdjęć.
W drodze powrotnej włączyłem radio i przy okazji pierwszej prognozy pogody dowiedziałem się że mrozy sięgają -20 a najtrudniejsza sytuacja w kraju jest w powiecie... Zawiercie.
.

.


6 komentarzy:

roberto pisze...

Ty, może ty pecha przynosisz??
Gdzie się pojawisz ziemię lodem skuwasz, jak buka.

Anonimowy pisze...

Rob, z tego co wiem, to Sev przynosi miłość i szczęście.

Sevillian pisze...

a wydawałoby się że mnie znacie. tak naprawdę przynoszę strach i pożogę. są tacy którzy wiedzą.

Anonimowy pisze...

W pracy, w robocie, jo. Herman Killer. Wiem. :D

roberto pisze...

Strach i pożoga razem... Co za pech!

Wasyl pisze...

nic tylko założyć kalesony, nauszniki i ruszyć w zaspy robić zdjęcia. zazdroszcze tej zimy i tęsknie za minus 20, juz nie pamiętam jak to jest jak gile zamarzaja pod nosem...